piątek, 4 grudnia 2009

NIESPÓJNOŚĆ POLSKIEJ POLITYKI Z CELAMI ROZWOJOWYMI na przykładzie HANDLU BRONIĄ.

TEKST JEST CZĘŚCIĄ PUBLIKACJI POLSKIEGO MANUALA DOT. SPÓJNOŚCI POLITYKI ROZWOJOWEJ UE, DOSTĘPNEGO TUTAJ

Wiązanie polityki rozwojowej z produkcją czy handlem bronią nie jest oczywiste. Wiedząc jednak, iż niektóre kraje rozwijające się, jak: Erytrea, Jemen, Burundi, Ruanda, Uganda czy Nepal przeznaczają na zbrojenia kwoty większe niż na edukację i służbę zdrowia łącznie - związek staje się ewidentny.

EU odpowiada za około 1/3 przepływu broni do państw Afryki, Azji i Ameryki Południowej, czyli do krajów rozwijających się, których rządy przeznaczają na zakup broni w sumie ponad 20 miliardów dolarów rocznie. Są to kwoty, które mogłyby zapewnić darmową edukację wszystkim dzieciom z tych rejonów, a zainwestowane w służbę zdrowia zredukowałyby śmiertelność noworodków o 2/3.


Brak skutecznej kontroli nad transferem broni to poważny problem największych światowych eksporterów, ale i Polski. W przeciwieństwie do innych krajów UE - u nas nie dyskutowany. Handel i transfer broni jest problematyczny w dwójnasób: eksport broni do krajów które są beneficjentami pomocy podważa szanse na utrzymanie stabilnego rozwoju społecznego (aspekt rozwojowy), natomiast udostępnianie niedemokratycznym reżimom potencjalnych narzędzi walki z opozycją karykaturyzuje idee poszanowania praw człowieka (aspekt humanitarny).



W istocie, wiele krajów będących w stanie konfliktów czerpie w broń (bezpośrednio lub pośrednio) od europejskich producentów. Jest to wyraźnie niespójne z celami rozwojowymi UE, której członkowie zobowiązali się do działań na rzecz zapewnienia w krajach Globalnego Południa stabilnego i zrównoważonego rozwoju społecznego.

W powszechnym mniemaniu problem omija nasz kraj. Nic bardziej mylnego. Raport Amnesty International z 2004 r. stwierdził, że wśród krajów, które eksportowały broń do Sudanu – użytą potem w atakach na ludność cywilną Darfuru – była także Polska. Choć incydentalnie, to faktycznie, w 1999 r. państwowa firma podpisała kontrakt z Jemenem na eksport 50 czołgów T-55, z których pierwsza dostawa 20 czołgów trafiła do Sudanu. Drugi transport został już przez Warszawę wstrzymany.

Eksport broni jest dochodową branżą, dlatego polscy producenci kontrakty negocjują z odległymi Indiami, Malezją, Indonezją, Irakiem, Libanem czy Filipinami. W planach jest także Ameryka Południowa, dochodzi do prób odzyskania „utraconych” rynków w Afryce. A nie są to bynajmniej stabilne demokracje. Dlatego wszędzie tam, gdzie istnieje zagrożenie, że wykorzystanie broni może podważyć cele rozwojowe lub naruszyć prawa człowieka, 'interes' powinien mieć drugorzędne znaczenie.

W Polsce decyzję o rodzaju i destynacji eksportu podejmuje Departament Kontroli Eksportu Ministerstwa Gospodarki, jednak to, co, gdzie i za ile sprzedaje polski przemysł, objęte jest tajemnicą. Urzędy i ministerstwa od lat unikają odpowiedzi na temat rynków zbytu przemysłu zbrojeniowego. Nie ma zatem gwarancji, że sytuacja sprzed lat się nie powtórzy.

Kolejnym aspektem polskiej polityki zbrojeniowej, wyraźnie niespójnym z celami rozwojowymi jest kwestia broni kasetowej, uznanej za jedną z najbardziej uciążliwych i niebezpiecznych dla ludności cywilnej. Bomby kasetowe to wystrzeliwane przez artylerię lub zrzucane z samolotów ładunki, które nad celem dzielą się na dziesiątki - czasem setki - mniejszych bomb. Choć z zasady mają służyć do niszczenia celów militarnych, sieją destrukcję na dużo większym obszarze. W konsekwencji 98% ofiar bomb kasetowych stanowią cywile. Według Human Rights Watch zostały użyte w zeszłorocznej wojnie gruzińsko-rosyjskiej.

Rok temu 103 kraje podpisały w Oslo Konwencję o zakazie używania, produkcji, magazynowania i transferowania broni kasetowej, która od czasów IIWŚ używana była na obszarach około 30 krajów, a do dziś jej elementy są obecne na terytoriach 17 państw, m.in. Afganistanu, Bośni, Kambodży, Kosowa, Laosu, Wietnamu.

Komisja Europejska od ponad 10 lat finansuje akcje rozbrajania min i niewybuchów oraz prowadzi działania edukacyjne oraz udziela pomocy ofiarom broni kasetowej. Po tym, jak w 2005r. nagłośnione zostały dramatyczne skutki jej użycia w Libanie, z unijnego budżetu przeznaczono ok. 525 milionów euro na pomoc rozwojową w tym kraju, finansując m.in. usuwanie niewybuchów.

Ale i pojawia się niespójność. Polska, będąca członkiem UE współfinansuje i uczestniczy w działaniach na rzecz minimalizacji negatywnych skutków użycia broni kasetowej, ale z drugiej strony nie przestaje produkować kasetowych bomb lotniczych, pocisków artyleryjskich czy nabojów do moździerzy. Te ostatnie są na wyposażeniu polskiego kontyngentu w Afganistanie. Pozostajemy w „mniejszościowym” gronie państw europejskich, które Konwencji z Oslo powiedziały „nie” .
Niestety, polska polityka wpisuje się tu w szerszy kontekst. Mimo, iż wraz z innymi 122 państwami podpisaliśmy w 1997r. Konwencję Ottawską o zakazie użycia, składowania, produkcji i przekazywania min przeciwpiechotnych oraz o ich zniszczeniu, to do tej pory nie została ratyfikowana, podczas gdy zrobili to nasi bezpośredni sąsiedzi Białoruś i Ukraina oraz cała UE z wyjątkiem Finlandii. Dodatkowo nasz kraj nadal składuje blisko 1 milion min przeciwpiechotnych.

niedziela, 1 listopada 2009

Fostering Global Responsibility, V Roundtable

A o to, co prezentowałam jako ISZ.
PCD, czyli Policy Coherence for Development.

Poniżej załączam kilka slajdów, a całą prezentację na stronie opublikuje Centrum Analiz Społeczno - Ekonomicznych Case.















poniedziałek, 19 października 2009

panelowanie się tutaj - już za tydzień!

On 29-30 October, CASE – Center for Social and Economic Research (PL) and Overseas Development Institute (UK) with the participation of the NGDO platforms from the Visegrad countries organise the round table “The position of the EU towards Policy Coherence for Development (PCD)” in Warsaw as a part of the project ‘Fostering Global Responsibility: Building a Development Policy Knowledge Network to Enhance NGO Public Outreach Initiatives in EU New Member States’.

czwartek, 24 września 2009

EPAs & TFUE

Handel primo

Po irlandzkim referendum ratyfikacja Traktatu Lizbońskiego wydaje się niemal nieunikniona, a mimo to, dla większości europejskiej opinii publicznej przyszłe zmiany instytucjonalne UE pozostają zagadką. Nic dziwnego zatem, że także wiedza o wpływie tych reform na kształt stosunków UE – kraje rozwijające się, pozostaje na skrajnie niskim poziomie. Liczne organizacje zajmujące się rozwojem krajów Globalnego Południa alarmują – Traktat Lizboński zwiększa nacisk na proces liberalizacji handlu, który w wielu punktach stoi w sprzeczności z celami rozwojowymi UE i Milenijnymi Celami Rozwoju.


Podczas gdy Traktat Nicejski stanowił o powolnej i stopniowej integracji krajów rozwijających się ze światową gospodarką, tym razem w sekcji poświęconej współpracy rozwojowej, Traktat za główny cel uznaje redukcję ubóstwa, poprzez progresywną abolicję restrykcji w handlu międzynarodowym. Pominięcie sformułowań typu „powolna i stopniowa integracja” (ang. gradual) jest interpretowane jako ideologiczny zwrot w polityce Wspólnoty. Zwrot obserwowalny od momentu zastąpienia wieloletnich układów z Lome regulujących relację UE – kraje AKP, Konwencją z Cotonou oraz Umowami o Partnerstwie Gospodarczym (EPAs).

EPAs są jednym z najbardziej kontrowersyjnych tematów dotyczących europejskiej polityki rozwojowej. Ich negocjacje toczą się już niemal dziesięć lat pomiędzy KE a krajami Afryki, Karaibów i Pacyfiku. Założenia EPAs będące jednym z elementów zawartego między UE i 77 państwami AKP Porozumienia z Cotonou (2000r.) zostały już omówione w poprzednim wydaniu Ubóstwa.pl. Ten tekst poruszy natomiast kwestie spójności założeń EPAs z celami polityki dla rozwoju UE.

Porozumienie z Cotonou zastępujące trwające 25 lat kolejne Konwencje z Lome, miało na celu rewizję i modernizację relacji pomiędzy krajami AKP - EU i dostosowanie ich do zmieniających się warunków globalnych. Podkreślając zasady partnerstwa, dialogu oraz poszanowanie praw człowieka, porozumienie z Cotonou skupiło się na ułatwieniu krajom AKP integracji ze światowym rynkiem, poprzez zastosowanie szeregu regulacji uwzględniających ich trudną sytuację gospodarczo-polityczną. Gwałtowna liberalizacja miała okazać się receptą na systematyczny spadek i tak już bardzo ograniczonej wymiany handlowej między partnerami. Główna zmiana relacji UE - kraje AKP ustanowiona w Cotonou dotyczyła handlu, uznanego za główne narzędzie stymulujące rozwój. W umowie zawarty został obowiązek wprowadzenia zasady wzajemności w wymianie handlowej , która diametralnie zmienić miała relacje Północ-Południe, odchodząc od preferencyjnego podejścia UE do krajów rozwijających się, jakie gwarantowało Lome . Od teraz nie tylko UE zapewnić ma bezcłowy dostęp produktów z krajów AKP na swój rynek ale i vice-versa.
Ów zapis wzbudził najwięcej obaw wśród partnerów z Południa i wspierających ich organizacji z Północy (NGDOs). Przed rokiem członek PE David Martin (PSE) skierował do KE zapytanie o wpływ EPAs na bezpieczeństwo żywnościowe sygnatariuszy EPA skoro małe przedsiębiorstwa rolnicze automatycznie przestaną być poddawane ochronie (kwestia grupy Cariforum). Martin poddał także pod wątpliwość celowość wydatków poniesionych z budżetu EFR (ang. EDF) na sam proces negocjacyjny EPAs, zauważając, że kwoty te mogły być z powodzeniem przeznaczone bezpośrednio na realizacje celów rozwojowych.
EPAs generują dalsze wątpliwości. Choć wraz z liberalizacją wymiany na rynkach krajów rozwijających się, napływ tańszych towarów z UE będzie korzystny dla tamtejszych konsumentów, to realne i długofalowe zagrożenie stanowić będzie znaczny spadek dochodów państw, wynikający z utraty wpływów z opłat celnych. W krajach o słabo rozwiniętej o monokulturowej gospodarce, taryfy celne składają się na ok. 5-10% dochodów budżetowych (w Gambii, stanowią aż 20%). W praktyce, oznacza to - po pierwsze uszczuplenie budżetu państwa i ograniczenie wydatków publicznych na takie sektory jak ochrona zdrowia czy edukacja. Po drugie - zwiększenie zależności kraju od udzielających pomocy pieniężnej międzynarodowych instytucji finansowych, jak MFW, bez których pomocy, finansowanie rozwoju i usług publicznych na dłuższą metę stanie się niemożliwe.
UE, która z jednej strony zachęca kraje rozwijające się do otwarcia swych gospodarek, ale z drugiej cały czas stosuje dopłaty do towarów rolniczych chroniąc w ten sposób swój rynek i jednocześnie uniemożliwiając zaistnienie na nim producentom z krajów rozwijających się, musi liczyć się z oskarżeniami o nieszczerość intencji.
Zarzuty, iż głównym celem EPAs jest usprawnienie wymiany międzynarodowej i handel jako wartość per se były konsekwentnie odpierane przez przedstawicieli KE. Wydaje się jednak, że coś jest na rzeczy, skoro w procesie negocjacyjnym EPAs po stronie UE występują jedynie eksperci z dziedziny handlu, (brak zaś specjalistów od polityki rozwojowej). Liberalizacja międzynarodowej wymiany i zwiększenie exportu unijnych produktów na rynki AKP, wysunęły się na pierwszy plan. Dodatkowo, jak dowodzi World Development Movement KE pod naciskiem biznesowych lobby (m.in. ESF -Europejskiego Forum Usług) idzie dalej, żądając od partnerów z Południa nie tylko zniesienia ceł, ale także zaadoptowania przez te państwa całościowej polityki polegającej m.in. na: ograniczeniu kontroli rządu nad inwestycjami zagranicznymi, liberalizacji sektora publicznego (np. sektor wodny, kanalizacji), czy całego sektora usług. W praktyce oznacza to zapewnienie europejskim firmom wejście na regionalne rynki na warunkach nie gorszych niż mają podmioty lokalne, a także zakaz faworyzacji producentów lokalnych. Nie trudno domyśleć się, że konkurencja lokalnych przedsiębiorców z wielkimi korporacjami międzynarodowymi, jak np. SUEZ, Vevendi, jest z góry skazana na porażkę. (wiecej wkrótce na Ubostwo.pl)

wtorek, 7 lipca 2009

Unijna Polityka Spójności dla Rozwoju. Sprawa Blue Card. (Fragmenty)

pełna wersja artykułu dostępna jest na stronie Ubóstwo.pl w biluetynie Polskiej Akcji Humanitarnej nr 6
http://ubostwo.pl/biuletyn.html

Pojęcie „polityka migracyjna”, rzadko kiedy łączone jest z działaniami UE na rzecz stymulacji rozwoju społeczno-ekonomicznego krajów Globalnego Południa. Niesłusznie. Celem polityki rozwojowej powinno być przecież doprowadzenie do sytuacji, w której coraz mniej obywateli krajów rozwijających się będzie musiało uciekać się do emigracji, jako sposobu na zapewnienie sobie podstawowych warunków bytowych. Pomyślna polityka rozwojowa powinna zminimalizować zatem, także zjawisko nielegalnej imigracji.

Polityka migracyjna - narzędzie stymulujące rozwój




Choć kształtowanie polityki migracyjnej wewnątrz Unii należy do kompetencji międzyrządowych, pozostawionych poszczególnym państwom członkowskim, które kierują się swoim interesem narodowym, to od lat (za przełom uznaje się Traktat z Schengen, 1985) można zauważyć tendencje stopniowego uwspólnotawiania tego obszaru działań. Zwłaszcza w tematach, co do których panuje konsensus. Mimo, iż polityka migracyjna jest problemem złożonym, mogącym budzić wiele kontrowersji, to w kwestii zatrudnienia, państwa członkowskie zgadzają się, że zwiększenie liczby legalnych imigrantów mogłoby znacznie poprawić trudną, spowodowaną zmianami demograficznymi, sytuację na unijnym rynku pracy (chodzi głównie o sektor IT, biotechnologie). W tym celu mówi się nawet o potrzebie tzw. selektywnej imigracji, czyli przyjmowaniu na terytorium UE obcokrajowców prezentujących pożądany rynkowo, określony wcześniej profil.
Za drogę w tym właśnie kierunku, można uznać przyjętą niedawno, bo 25 maja 2009 roku przez Radę Unii dyrektywę, dotyczącą wprowadzenia w życie Niebieskiej Karty (Blue Card), która ma stać się równoległym, obok narodowych polityk migracyjnych, dodatkowym kanałem transmisji wysoko wykwalifikowanych pracowników z krajów trzecich do UE.
Zaproponowany przez KE po raz pierwszy 23.10.2007 projekt Blue Card, ma w zamiarze przyczynić się do realizacji zapisów Strategii Lizbońskiej, w której jeszcze w 2000 roku zakładano uczynienie z UE najbardziej dynamicznej, opartej na wiedzy gospodarki, wyprzedzającej inne, wysokorozwinięte rejony świata. W tym sensie, Karta stanowić ma konkurencję dla podobnych rozwiązań istniejących już w USA, Kanadzie czy Australii (według KE wysoko wykwalifikowani pracownicy z państw trzecich, stanowią zaledwie około 1,7%. wszystkich pracowników w UE, w Australii - ok. 10%, w Kanadzie ponad 7%, w USA ponad 3%). Blue Card stanowi zatem próbę otwarcia się UE na wykwalifikowane kadry pochodzące z różnych zakątków świata, a w praktyce na wykształconych pracowników z państw, których rozwój społeczno-gospodarczy nie jest w stanie zapewnić im satysfakcjonującego poziomu życia. Niebieska Karta stanie się zatem szansą realizacji aspiracji życiowych wielu specjalistów i profesjonalistów pochodzących z krajów trzecich, w tym krajów Globalnego Południa.

Polityka migracyjna – narzędzie powstrzymujące rozwój?

Już na 3 dni po oficjalnym ogłoszeniu propozycji Blue Card przez komisarza ds. sprawiedliwości Franco Frattini w 2007, na oficjalnej sesji ministerialnej 79 krajów AKP w Belgii, Minister Zdrowia RPA Manto Tshabalala-Msimang ostrzegał - wiele z krajów rozwijających się, już teraz ledwo radzi sobie z masową emigracją fachowców (np. w dziedzinie służby zdrowia), bez których rozwój regionów najuboższych jest niemożliwy. Tymczasem, projekt proponowany przez KE, może tę tendencję jeszcze wzmocnić. Negatywne skutki migracji są szczególnie odczuwalne w krajach rozwijających się, ze względu na tzw. drenaż mózgów, czyli masową emigrację wysoko wykwalifikowanych pracowników, poszukujących za granicą lepszych warunków życia. Aktualnie zjawisko to dotyczy około ¼ mieszkańców takich krajów jak: Mozambik, Ghana, Kenia czy Uganda oraz 70% wykwalifikowanych pracowników z Karaibów i Pacyfiku, którzy świadczą swe usługi w krajach bogatej Północy (sic!). Oczywistym jest, że konsekwencje takiego stanu rzeczy niwelują potencjalny rozwój w sektorach takich jak edukacja, czy służba zdrowia, co z kolei oddala szansę na osiągnięcie Milenijnych Celów Rozwoju (MDGs). Dodatkowo, wraz z emigracją wykształconych obywateli kraje i tak biedne, bezpowrotnie tracą fundusze jakie z trudem zainwestowały w edukację narodowych ekspertów. Kraje najbiedniejsze obawiają się zatem, że Karta nie tylko podtrzyma tę negatywną tendencję, ale także zwiększy jej dynamikę.



Przedstawiciele KE odpierają zarzuty twierdząc, iż temporalność migracji, na której zasadza się Niebieska Karta, zminimalizuje efekt brain drain. Argumentują, iż będzie ona pozytywna w trójnasób: zmniejszy deficyt specjalistów na unijnym rynku, wyposaży pracowników pochodzących z krajów rozwijających się w cenne doświadczenie zawodowe, które będą mogli wykorzystać po powrocie do ojczyzny (brain gain), a część wypracowanego przez nich wynagrodzenia zasili ich rodziny, w postaci zagranicznych przekazów pieniężnych. Z drugiej jednak strony, nadal brakuje długofalowych strategii, które miałyby zachęcać pracowników do powrotu, co niesie ze sobą zagrożenie, iż krótkotrwała migracja kontraktowa przerodzi się w długotrwałą nielegalną imigrację.

Polityka Spójności dla rozwoju.


Świadome zagrożeń pojawiających się wraz z wejściem w życie Blue Card, liczne NGOsy oraz grupy nacisku zajmujące się rozwojem, wspólnie z partnerami z Globalnego Południa, wypracowały szereg rekomendacji w celu uczynienia nowej dyrektywy projektem bardziej spójnym z celami polityki rozwojowej UE. Opracowane m.in. w ramach projektu EU Policy Coherence For Development ekspertyzy i zalecenia, zostały następnie przekazane członkom PE i KE, którzy podnosili następnie owe kwestie w szerszych gremiach. Najważniejszymi punktami, na które zwrócono uwagę, były potrzeby: wprowadzenia zasad etycznej rekrutacji (czyli zakazującej naboru pracowników z sektorów, w których kraje rozwijające się już cierpią na deficyt kadry), przeciwdziałania drenażowi mózgów, zachęcania pracowników kontraktowych do podtrzymywania kontaktów z krajem pochodzenia, poprzez ułatwione procedury odwiedzin tychże (migracje cyrkulacyjne).

Ostatecznie, przyjęta 25 maja 2009 przez Radę UE dyrektywa, niewiele różni się od propozycji KE. W obu dokumentach skutki rozwojowe Blue Card wpisane są nie w samą treść, lecz w zapisy ją poprzedzające. Niewątpliwie, negatywną zmianą jest odejście Rady od postrzegania migracji cyrkulacyjnej, jako sprzyjającej realizacji celów rozwojowych (częste kontakty imigranta z krajem pochodzenia, zwiększają szansę powrotu i spożytkowania zdobytego podczas pracy za granicą doświadczenia). Z drugiej zaś strony, w dokumencie Rady zwraca się wyraźniej uwagę na potrzebę wdrażania rekrutacji etycznej, uwzględniającej trudne położenie krajów Globalnego Południa. Przykładowo, w 37 z 47 krajów Afryki Subsaharyjskiej na 100 tysięcy mieszkańców przypada mniej niż 20 lekarzy, podczas gdy średnio w krajach OECD na tę samą liczbę przypada ponad 220 pracowników medycznych. Zatrudnianie w takiej sytuacji lekarzy czy pielęgniarek pochodzących i wykształconych w krajach najuboższych stoi w oczywistej sprzeczności z dążeniem do realizacji MDGs, z których połowa związana jest z ochroną zdrowia.

UE wprowadzając Niebieską Kartę, reaguje na zagrożenia pojawiające się na wewnętrznym rynku pracy i zapewnia sobie napływ siły roboczej, która zasili gospodarkę Starego Kontynentu. Zestawiając jednak sytuację UE z rzeczywistością krajów rozwijających się, trudno odeprzeć pytanie o stosowność priorytetów Unii. Polityka migracyjna, powinna zostać pomyślana tak, aby wspierać realizację zamierzeń unijnej polityki rozwojowej, a nie przeciwdziałać im. Jak pokazuje przykład Blue Card, owa spójność celów jest trudno osiągalna. Nie mniej jednak, każde dążenie do zwiększenia koherencji unijnych polityk z polityką rozwojową, działa na korzyść tej drugiej, która ze względów moralnych powinna odgrywać rolę pierwszoplanową.

piątek, 29 maja 2009

Inconvenient truth about EU development policy/ po konferencji


“In an ideal world, policy agendas would be developed rationally, problems would be prioritized, options would be carefully researched and weighed, and the best solutions would be implemented,
monitored, and evaluated. But modern society is too complex to make such an ideal possible, and studies of policy routinely emphasize the scarcity of real organization. The result is that policy is often
driven by compromise, opportunism, and unpredictable political pressures. This is certainly true of the EU, where the challenge [is to identify and address] the needs of more than 450 million people,
who have their own ideas about their priorities and the best way of dealing with their problems” (McCormik, 2005, EUHES, 2007)




The origins of the European development cooperation are as old as the European Community itself, and are a direct consequence of the post-colonial ‘special relations’ between former colonial countries and the member states (Holland, 2002). Therefore already in the Treaty of Rome a status of associated states was ensure to specific categories of countries, described as Overseas Collectivities and Territories (OCTs) and extended later, on the countries of Commonwealth (Great Britain accession in 1973). Since the 1975 - the first Lome Convention the term ACP was in use (the Group of African, Caribbean and Pacific countries). The relations between member states and its former colonies has been modified through series of agreements (Yaonde, Lome I, Lome II, Lome III, Lome IV, Cotonou, EPAs) and established the EU development policy that seeks to reduce poverty and assists developing countries in trade and regional integration through fostering equitable and environmentally sustainable growth, smooth and gradual integration into the world economy, and links trade with poverty reduction. Fully formulated as such was in the Treaty on European Union (Title XX, art 177-181) and repeated later, among others in the European Consensus on Development from 2005 (ECD, 2005 p.21).
From its inception, the relations between member states and ACP where always under severe critique: for its inadequate focus only on postcolonial countries, ineffective framework, limited scope of action, short-term perspective and most of all for incoherency (Holland, 2002, pp.25-29) (Focke Report, 1980). Although one should acknowledge that full coherence is never to be achieved in pluralistic system, where various interests and approaches need to be compromised by the leading institutions, it seems that synergy is essential to accomplish European development objectives (Gautier, 2004 ). This necessity is reflected in the Maastricht Treaty which summed up EU's principles for development cooperation in the so-called '3Cs': complementarity, coherence and coordination (EUHES, 2007). Since that time the Policy Coherence for Development (PCD) became one of the fundamental laws in the European Union (Art.130) and continued its evolution with latest European Commssion's Working Paper 'EU Report on Policy Coherence for Development' (COM(2007)545 final) (ibidem).
In the European Consensus on Development European Commission states: ‘It is important that non-development policies assist developing countries’ efforts in achieving the Millennium Goals. The EU shall take account of the objectives of development cooperation in all policies that it implements which are likely to affect developing countries’. As the following examples will show, although EC acknowledges the necessity to elaborate more coherent polical agenda to enhance development in the world’s poorest, the gap between intension and practice still remains disturbing.

to be continue..

środa, 27 maja 2009

BRAK SPÓJMOŚCI W POLITYCE ROZWOJOWEJ UE?









W PIĄTEK MAM REFERAT NA KONFIE, ALE DZIŚ JUŻ ZAŁĄCZAM KILKA SLAJDÓW Z PREZENTACJI

piątek, 10 kwietnia 2009

What should be soon explored?

An Inconvenient Truth about European Union development policy


Referring to the title of famous documentary by Al Gore An Inconvenient Truth, in which facts about human-generated global warming causes are revealed, I will try to draw attention to unsaid, unknown and inconvenient truths about the biggest development assistance donor - European Union.
The main goal of this article will be to point out these fields of EU External Policy which question European solidarism with the Third World Countries. The author does not take a definite, critical stand on EU development policy, but tries to highlight its flaws and shortcomings which undermine effective cooperation for development. The lack of coordination between crucial political areas as: migration, external relations, trade, agriculture; as a result of missing common European external relations strategy, neoliberal paradigm in economy and still relatively small public awareness of the link between the decisions taken in Europe and their impact on human rights in developing countries - have become the main impediments to development in Global South.
Believing that European Policies that negatively influence development objectives should be avoided a few incoherent EU policies will be described. The author will focus on four issues: migration policy (the Blue Card case study), environment policy (Biofuels), external relations (Arm-trade) and agriculture policy (Cotton case study). Among these can be found either strategies that should be or already are being adjust to development goals.


polish:

Niewygodna prawda o polityce rozwojowej Unii Europejskiej

Przywołując tytuł oskarowej produkcji filmowej byłego wice-prezydenta USA Ala Gora - An Inconvenient Truth, w której ukazał on m.in. wpływ działalności przemysłowej człowieka na zmiany klimatu, zwrócę uwagę na mało znane, często pomijane, „niewygodne”, fakty dotyczące polityki największego na świecie dawcy pomocy rozwojowej – Unii Europejskiej.
Podstawowym celem tego artykułu będzie wskazanie konkretnych obszarów polityki zewnętrznej UE, które poddają pod wątpliwość deklarowany solidaryzm Wspólnoty z krajami tzw. Trzeciego Świata. Warto zaznaczyć, iż dążeniem autorki nie jest krytyka polityki rozwojowej jako takiej, lecz tylko wskazanie charakterystycznych dla niej uchybień, które niweczą szansę na realizację skutecznej współpracy w zakresie rozwoju. Największym zarzutem stawianym Unii przez liczne organizacje zajmujące się rozwojem międzynarodowym (NDGOs) jest brak efektywnej koordynacji inicjatyw na rzecz poprawy warunków życia w krajach Globalnego Południa oraz ich wysoka niekompatybilność z działaniami podejmowanymi na innych polach europejskiej polityki wspólnotowej (głównie polityki migracyjnej, rolnej, handlowej).
Brak skoordynowanej wspólnotowej polityki zagranicznej, stosunkowo niewielka rola komisarza ds. Rozwoju w KE, pozostawanie polityki handlowej UE pod silnym wpływem neoliberalnego lobby oraz niska świadomość społeczeństw europejskich i reprezentujących je polityków na temat wpływu podejmowanych przez nich decyzji na kondycję praw człowieka w krajach rozwijających się – wszystko to prowadzi do rażącej niekoherencji w polityce rozwojowej UE. Ów brak spójności, a wręcz sprzeczność podejmowanych inicjatyw, zostanie zaprezentowana w referacie na przykładzie polityk: migracyjnej (Blue Card case study), środowiskowej (Biofuel case study), rolnej (Cotton case study) zewnętrznej (Arm-trade case study).

środa, 11 lutego 2009

W Krakowie Peace&Development Studies (sic!)




Bardzo mi się spodobało zdanie, podczas dzisiejszego wykładu o zbrodni ludobójstwa Dr. Solvedta. W luźnych rozważaniach na temat tego jak tzw. przemoc strukturalna (structural violence) typu: przymusowa kołchozacja wsi, czy np. wycinka lasów deszczowych w Amzonii pod uprawę biopaliw przyczynia się do głodu (i śmierci)tysięcy ludzi, z ironią stwierdził:

Seems that gasoline is greener than rainforests

ach
w sumie szkoda

środa, 21 stycznia 2009

Developmentaryzm krytyczny cz.2. Problem z liberalizacją ACP

Omawiając ustalenia zapisane w traktacie lizbońskim, a także główne postulaty porozumienia z Cotonou oraz cele EPAs, wskazywałam, iż w polityce rozwojowej Unii można zaobserwować wyraźną tendencję do zwiększenia liberalizacji handlu. Fakt ten budzi wiele niepokojów, m.in. obawę przed bankructwem wytwórców z krajów rozwijających się w konfrontacji z producentami wywodzących się z krajów UE. To na tym obszarze rodzi się najwięcej niedomówień, sporów i pytań. Jak przekonuje Paul Collier liberalizacja handlu z krajami najuboższymi (w tym interesujących mnie relacji UE-AKP) wcale nie musi być niebezpieczna, jeśli wypełni się określone warunki. Właściwie Collier idzie dalej. Mówiąc o potrzebie udzielenia pomocy rozwojowej, twierdzi, że musi towarzyszyć jej liberalizacja relacji handlowych. W innym przypadku sama pomoc może przyczynić się do zwiększenia ubóstwa w krajach “dolnego miliarda”. Oto jego wytłumaczenie. Pomoc – czyli kwoty pieniężne dostarczane w dolarach i euro, powinny być przeznaczane jedynie na import produktów. Jeśli rząd danego kraju zdecydowałby się przeznaczyć otrzymaną pomoc wewnątrz kraju, np. na szkolnictwo – musiałby sprzedać obcą walutę i wymienić ją na lokalny pieniądz, który ulegnie gwałtownej aprecjacji. W przypadku gdy import jest zakazany, bądź też nałożone jest nań wysokie cło, popyt na obcą walutę będzie niski, zatem wartość obcej waluty mała, a i możliwość finansowania programów wewnątrz kraju odpowiednio mniejsza. Ponadto straty odczują eksporterzy, którzy ponoszą straty wraz ze wzmocnieniem się kursu waluty krajowej” (Collier, 2007, s. 162). Dodatkowa pomoc zawsze zwiększa podaż importu, dlatego dla utrzymania równowagi i ochronienia eksporterów niezbędny jest popyt na produkty importowane na zbliżonym poziomie. Można to osiągnąć właśnie poprzez liberalizację w handlu, gdzie redukcja poziomu taryf importowych może odegrać czynnik stymulujący popyt na towary zagraniczne, co pozwala zachować walutę krajową na stałym poziomie (Collier, 2007 s. 163).

Ponieważ globalizacja wywołała negatywne skutki na sytuację krajów dolnego miliarda, wg. Colliera należy zrobić wszystko, aby państwa te mogły w końcu odnieść wymierne korzyści z procesu globalizacji. Niezbędny jest do tego trwały i stabilny rozwój gospodarek, którego podstawą może być dywersyfikacja eksportu19 krajów najuboższych, szczególnie gdy sukcesy odnoszą wielkie gospodarki Chin, Brazyli i Indii.

Ucieczka kapitału stała się łatwiejsza wraz z większą integracją rynków finansowych na świecie, a z powiększającą się luką między bogatymi-biednym regionami świata, emigracja stała się opcją bardziej atrakcyjną i realną, zważywszy na istnienie coraz większych diaspor obywateli „dolnego milarda” w krajach zachodnich, co w praktyce oznacza masowy drenaż muzgów. Dlatego kraje, którym nawet chwilowo uda się odbić od dna i zbudować podstawy wzrostu gospodarczego, nie mają dzisiaj szans na utrzymanie zwyżkowego trendu. Nie są w stanie konkurować z krajami, którym udało się wkroczyć na ścieżkę rozwoju, nawet 20 lat temu (por. Collier, s.121). Chwilowy wzrost wskaźników ekonomicznych, nie jest bowiem w stanie zapewnić długofalowego rozwoju społecznego (po. Gonzales). Dlatego kluczowym krokiem na drodze do dywersyfikacji eksportu w krajach “dolnego miliarda” jest ochrona przed Azją. Kraje najbiedniejsze zamiast skupiać się na eksporcie swoich najcenniejszych zasobów naturalnych, powinny, śladami Azji zacząć eksportować produkty i usługi produkowane i przetwarzane na miejscu. Oznaczałoby to, ze bogate kraje płaciłyby tyle samo za te same dobra pochodzące z krajów najsłabiej rozwiniętych co i z Azji. Preferencyjne traktowanie tych drugich względem Azji, jest wg Colliera nie tylko pożądane ale konieczne (ibidem, s. 167). I nie oznacza to wcale nakładania na kraje rozwijającej się Azji dodatkowych taryf celnych, lecz o ich likwidacje w stosunku do tych samych produktów pochodzących z krajów „dolnego miliarda” (ibidem).

Choć takie rozwiązanie wydaje się kontrowersyjne, Collier nie tylko twierdzi, że jest ono niezbędne, ale moralnie słuszne i podaje przykłady stosowania już podobnych praktyk. Należą do nich m.in. unijna inicjatywa Everything But Arms (EBA)20, amerykański US African Growth and Opportunity Avt (AGOA) czy obietnica rządów najbogatszych krajów OECD z na otworzenie swoich rynków dla LDCs (Singapur, Grudzień 2005). Regulacja "EBA (Everything But Arms) Regulation” została przyjęta przez Radę w lutym 2001 (Regulation (EC) 416/2001), a następnie inkorporowana do systemu preferencji handlowych GSP (General System of Preferences), gwarantując bezcłowy i nielimitowany dostęp na import wszystkich produktów z krajów LDC, z pominięciem broni i uzbrojenia. I choć inicjatywy te są z założenia dobre, to zawodzą przy ich egzekucji (...).

Przywołując stanowisko Paula Colliera, pragnęłam nie tylko zaprezentować jego, jak uważam ciekawe i ważne stanowisko w dyskursie rozwojowym, ale przede wszystkim starałam się wykorzystać jego spostrzeżenia, analizując politykę rozwojową Unii. Collier uważa liberalizację handlu za niezbędną w celu włączenia krajów dolnego miliarda do gospodarki światowej. Jak pisałam wcześniej UE w tekście porozumienia z Cotonou oraz w zapisach traktatu lizbońskiego, zdecydowanie obrała kurs na liberalizacje tychże relacji. Naiwne byłoby jednak wnioskować z tego, że kurs został wybrany poprawnie. Bo przecież Collier mówi o ochronie rynków krajów z zapadającymi się gospodarkami przed konkurencją z innymi rozwijającymi się krajami, a decyzje w tej sprawie mogą zapaść tylko wewnątrz WTO, a w tym względzie Unia nie wykazuje zbyt dużej aktywności. Ponadto naciski UE na liberalizację rynków dóbr i usług w krajach AKP i włączenie do negocjacji tzw. „kwestii Singapurskich” zakończyły się relatywnym fiaskiem negocjacji umów o EPA. Jak do tej pory jedyne grupowe porozumienie zostało podpisane z grupą Cariforum (w październiku 2008) natomiast z resztą państw podpisano porozumienia przejściowe. Tym samym, wyraźnie została w ten sposób złamana jedna z dwóch zasad leżących u podstaw Cotonou: idea integracji regionalnej krajów AKP.

Post-developentaryzm a polityka rozwojowa UE

+ 3. Post-developmentaryzm (Esteva, Escobar)

W tym miejscu zaprezentuję najbardziej krytyczne podejście do kwestii rozwoju (developemtaryzmu), zwane pod nazwą teorii post-rozwojowej. Choć jest to w pewnym sensie hiperbola dotychczasowych krytyk, uważam ją za interesującą próbę spojrzenia na działalność różnych instytucji, organizacji, jak UE, zwłaszcza w kontekście powracających zarzutów o stosowanie neokolonialnych praktyk.

Jak w obrębie każdej teorii, także w post-developmentyzmie można wyróżnić mniej lub bardziej radykalne i stanowcze prądy. Nie poświęcając zbyt wiele miejsca na prezentację niuansów, przedstawię pokrótce podstawowe założenia teorii post-rozwojowej.

Teoria postrozwoju (zamiennie - post-rozwojowa) skupia się przede wszystkim na krytyce tzw. dyskursu rozwojowego (development discourse). Rozwój postrzegany jest tu jako koncept wedle którego przebiegać ma organizacja światowego ładu, który pojawił się po zakończeniu drugiej wojny światowej. Choć samo pojęcie - rozwój rozumiany jak progress, w polityce pojawiało się od czasów rewolucji przemysłowej, to wg teoretyków post-rozwoju, po II Wojnie Światowej znacznie to poszerzyło swoją konotację. Przełom lat 40/50ych ubiegłego stulecia to okres pojawienia się owego dyskursu rozwojowego, w którym Zachód (ale także Wschód - okres wzmagającej potęgi ZSRR), zaznaczając swoją dominującą pozycję w świecie, utożsamiał siebie z rozwojem, awansem cywilizacjnym (developed, advanced countries,), oraz zdefiniował „resztę” świata jako niedorozwiniętą (underdeveloped). To właśnie w czasie załamywania się systemu kolonialnego, zmian trendów demograficznych oraz dojrzałego komunizmu pojawiło się pojęcie Trzeci Świat (por. Escobar, 1985, s.429). Krytycy, jako kluczowy dla dyskursu rozwojowego punkt wskazują przemówienie prezydenta USA – Harrego Trumana z 20 stycznia 1949 roku (przytoczę je w oryginale).

„We must embark on a bold New program for making the benefits of our scientific advances and industrial progress available for the improvement and growth of underdeveloped areas. The old imperialism – exploitation for foreign profit – has no place in our plans. What we envisage is a program of development based on the concepts of democratic fair dealing” (w: Esteva, 1992, s. 6).

Esteva jak i inni krytycy twierdzą, że wraz ze samo-zdefiniowaniem się Zachodu (cywilizacji euroatantyckiej) jako rozwiniętęgo, automatycznie nastąpiła definicja niedorozwoju. Regionami niedorozwiniętymi stały się bowiem te, nie należące do kręgu mocarstw i zwycięzców II wojny Światowej. Nagle naznaczona została linia demarkacyjna - pomiędzy światem zaawansowanym i prymitywnym. Światem, gdzie dwa miliardy ludzi zostało uznanych za niedorozwiniętych, na których nałożona została stygma, którą zmazać mógł tylko rozwój – rozumiany jako konieczność w ucieczce od uwłaczającego stanu prymitywizmu i niedorozwinięcia (por. Esteva, 1992 s. 7; Sachs, 1992, s. 2). Zdefiniowanie i zaznaczenie na mapie świata obszarów niedorozwiniętych stało się także usprawiedliwieniem interwencjonizmu Północy w sprawy Południa23. Interwencjonizm ten widoczny po dziś dzień, nazywany partnerstwem, w praktyce łudząco przypomina charakterystyczną dla kolonializmu dominację. Zatem dyskurs partnerstwa, który z zasady konotuje równość relacji, pozostaje jedynie zawaluowaną formułą, służącą do realizacji partykularnych celów silniejszego interlokutora. Mając do czynienia z tak złożoną formą organizacyjną jaką jest UE trudno jednoznacznie zidentyfikować obszar w którym rodzi się dyskurs dominujący

Esteva twierdzi, że największym osiągnięciem dyskursu rozwojowego było przekonanie mieszkańców krajów Trzeciego Świata o ich własnym niedorozwoju, co doprowadziło do podważenia ich własnej kultury i wartości przez nią wyznaczanych oraz przyjęcia obcych zasad i dążeń, których najbardziej pożądanym celem stał się rozwój właśnie (Esteva, 1992, s.9). Implementacja polityki rozwojowej w krajach Trzeciego Świata doprowadziła do rozprzestrzenienia, legitymizacji nowego typu wiedzy i władzy, które zapewnić miały zgodę tamtejszych ludzi, na przyjęcie wzorców kulturowych i ekonomicznych zachowań prezentowanych przez „American way of life”. Progresywna absorpcja tego modelu życia przez Trzeci Świat, zarówno w ekonomicznym jak i społeczno- kulturowym wymiarze, miała wg teoretyków post-developmentyzmu, stać się coraz bardziej istotnym elementem procesu eksploatacji i dominacji (por. Escobar, 1985, s. 382).

Arturo Escobar wymienia dwa najważniejsze dyskursy, wedle których kraje rozwinięte zdołały narzucić i utrzymać swoją dominację nad Trzecim Światem. Pierwszy z nich, związany jest z całym aparatem biurokratycznym i pro-rozwojowym establishmentem, do którego należą, m.in. Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy, czy lokalne agencje rozwojowe. Drugi dyskurs skupia się na strategii penetracji i kontroli Trzeciego Świata poprzez techniki komunikacji i informacji, szczególnie zaś przez mass-media, telewizję i kino komercyjne (por. Escobar, 1985, s. 385).

Powołując się na Foucault i jego koncepcję produkcji dyskursu, Escobar przeprowadza radykalną reinterpretację rozwoju rozumianego zarówno jako teoria i praktyka. Zasadnicze punkty tej interpretacji przebiegają następująco. Bez potraktowania „developmentyzmu” jako dyskurs, nie będziemy w stanie zrozumieć systematyki procesu dzięki któremu Zachód był i jest w stanie zarządzać, kontrolować, a także politycznie, ekonomicznie, społecznie i kulturowo kreować Trzeci Świat. Rozwój interpretowany jest tutaj nie w kontekście wiedzy naukowej dążącej w osiągnięcia obiektywnego progressu, ewolucji z jednego do drugiego poziomu, lecz jako seria politycznych strategii mających na celu ukształtowanie rzeczywistości (ibidem, 384). Poniżej przywołam za Escobar’em trzy główne czynniki, jakimi będę posługiwała się w analizie rozwoju jako dyskursu: czynniki historyczne narodzin dyskursu, strukturę dyskursu oraz relację władzy i wiedzy i ich wpływ na rozprzestrzenienie dyskursu (ibidem).

1.Uwarunkowania historyczne

Zainteresowanie Europy i Ameryki Północnej terytoriami Azji Afryki i Ameryki Łacińskiej jako obszarami wymagającymi reakcji na ich sytuację, nazwaną potem stanem niedorozwinięcia, nastąpiło w latach 1945-1955, w czasie powojennych transformacji. Pierwsze konkretne programy formułujące obszerne projekty rozwojowe, zostały sporządzone wraz z wysłaniem do Trzeciego Świata, pierwszych „misji” eksperckich, przez Międzynarodowy Bank Rekonstrukcji i Rozwoju (Bank Światowy), na przełomie lat 40ych i 50ych ubiegłego stulecia. Był to okres nadchodzącego rozpadu systemu kolonialnego w Afryce i Azji, sukcesywnego marszu komunistów chińskich po władzę, początku zimnej wojny, postępującej integracji europejskiej, a także ważnych zmian w strukturze produkcji, które musiały zostać dostosowane do wymogów akumulacji w systemie kapitalistycznym. W systemie w którym kraje Trzeciego Świata zająć miały ważną pozycję (por. Escobar, 1985, s. 385).

Na ten czas wierzono, że zaplecze finansowo-techniczne krajów rozwiniętych zapewni bezpieczny rozwój pozostałych regionów. Także i przeszłość tych krajów (sukces Planu Marshalla) pozwolił wnioskować, że jedynie kwestią czasu jest kiedy Trzeci Świat dogoni Pierwszy. Międzynarodowe organizacje zostały powołane do życia, opracowano nowe schematy ekonomiczne, pozostało tylko zaadoptować odpowiednią strategię, by zapewnić progress. Powszechna szczęśliwość miała być jednak osiągnięta na drodze zgody na głęboki interwencjonizm. Wraz z humanitarną troską i optymistyczną wiarą w nowe strategie wzrostu, subtelnie pojawiły się nowe formy władzy i kontroli. Kraje ubogie stały się odbiorcą najróżniejszych programów implementowanych przez rozmaite agencje pomocowe z USA, Europy, międzynarodowe organizacje, centra uniwersyteckie i instytucje finansowe. Dyskurs rozwoju wraz z polityką rozwojową skierowaną do regionów ubogich, miał wg jego krytyków, służyć przede wszystkim rozprzestrzenieniu kapitalizmu, a nowo wyłaniające się państwa miały stać się rezerwuarem surowców naturalnych, rynkiem zbytu, odbiorcą zaawansowanych programów modernizacyjnych czy po prostu pożyczkobiorcami (por. Escobar, 1985, s.380-381, Escobar, 1988, s.: 429-432). Kraje Południa pozbawione zostały zatem autonomii w sprawach wewnętrznej polityki gospodarczej i zmuszone (w zamian za otrzymaną pomoc) do przyjęcia gotowych recept i schematów zarządzania. Jak podkreślają liczni krytycy porozumień handlowych pomiędzy AKP- UE, sytuacja ta powtarza się dzisiaj wraz z negocjacją EPAs.

2. Struktura dyskursu

Elementy które zostały objęte przez dyskurs rozwoju były niezwykle kompleksowe i zróżnicowane, zawierając aspekty ekonomiczne, społeczne, polityczne na wszystkich poziomach: narodowym, regionalnym, lokalnym, miejskim, wiejskim. Jednak rozwój, jak pisze Escobar, nie był konsekwencją stopniowego opracowania tychże elementów, lecz rezultatem establishmentu i systematyzacji zbioru relacji między tymi elementami, instytucji i praktyk określonego typu organizacji. Podstawowa organizacja dyskursu –relacje pomiędzy kluczowymi zmiennymi ekonomicznymi, technologią i instytucjami, pozostały niemal niezmienne od momentu swojego ukonstytuowania w latach 1945-1955 (Escobar, 1985, s. 386-7).

3.Rozprzestrzenienie dyskursu

Dyskurs rozwoju umożliwił powstanie niezliczonej liczby praktyk poprzez które nowe mechanizmy kontroli i nowe formy władzy i wiedzy zostały rozmieszczone w krajach Trzeciego Świta. Escobar wymienia trzy główne strategie sukcesu tegoż dyskursu:

1. Stopniowa inkorporacja problemów do dyskursu rozwoju (raz zdefiniowany problem, jak np. niedorozwinięci, niedożywienie, analfabetyzm wymagał dalszych obserwacji, wskaźników analiz i reform. Taki anatomiczny przegląd Trzeciego Świata miał na celu nie tyle wyjaśnić owe problemy i odnaleźć możliwe rozwiązania, co sporządzić przejrzystą rzeczywistość która miała być poddana specyficznemu traktowaniu. Ta strategia stworzyła pole interwencji władzy.
2. Profesjonalizacja/technicyzacja – to pojęcie odnoszące się do zbioru technik i praktyk poprzez które tworzenie, rozprzestrzenianie i uprawomacniane wiedzy jest organizowane, zarządzane i kontrolowane (por. Esteva, 1998, s. 430). Profesjonalizacja rozwoju pozwoliła sztabom ekspertów przesunąć zgoła polityczne problemy w bardziej neutralną przestrzeń nauki i techniki. Ta strategia miała na celu sformułowanie obszaru kontroli wiedzy, poprzez którą „prawda” (i władza) byłyby produkowane. Ten proces nazywany ekonomizacją życia był ściśle powiązany z rozwojem kapitalizmu i wprowadzeniem nowych form dyscypliny i kontroli (por. Escobar,1995, s. 388, Rahmena, 1997, s. 118- 120).

3. Instytucjonalizacja rozwoju dokonała się poprzez stworzenie całego aparatu biurokratycznego oraz sieci instytucji na różnym poziomie (od lokalnego do międzynarodowego) które zajęły się implementacją rozwoju. Rezultatem tej strategii stało się rozproszenie lokalnych centrów wiedzy i władzy.

Przedstawiciele nurtu post-development theory, zgodnie konkludują, że choć wiara w nieograniczony rozwój* nie była w stanie rozwiązać problemów z którymi borykają się najbiedniejsze regiony świata, to jednak osiągnął sukces w sferze penetracji, kontroli zarządzania Trzecim Światem. (por. Escobar, 1995, s. 388; Esteva, 1992, s. 10; Rahnema, 1997, s. 116-120; Sachs, 1992, s.:3-5). Jak pisze Escobar, można powiedzieć, że dyskurs rozwoju osiągnął sukces także poprzez stworzenie takiego rodzaju niedorozwoju, którym, jak dotąd, udawało się politycznie i ekonomicznie zarządzać (por. Escobar, 1995, s. 388).

Tak zwany Trzeci Świat został zatem nie tylko sztucznie wykreowany, ale przede wszystkim zmieniony od środka poprzez polityczny i ekonomiczny wpływ międzynarodowych agencji, które poprzez implementację programów modernizacyjnych rozpropagowały ekonomicznie-racjonalny model życia, oraz przeorientowały cele i wartości tamtejszych społeczności (por. Emanuel N’Dione, s. 367). Taka sytuacja jest efektem dominacji jednego z porządków logicznych nad drugim. Jeśli jeszcze działania silniejszego aktora motywowane są faktyczną chęcią pomocy, jesteśmy skłonni tolerować wiele skutków ubocznych jego akcji. Jeśli natomiast podyktowane są chęcią zysku – skojarzenia z kolonialną eksploatacją regionów podbitych są nieuchronne. Niestety, Lightfoot i Burchell w stadium na temat unijnego stanowiska podczas Światowego Szczytu na rzecz Zrównoważonego Rozwoju (Johannesburg, 2002), zauważyli, że korporacyjne i handlowe interesy wewnątrz UE udaremniają uczynienie z idei zrównoważonego wzrostu (i wynikającej z niej spójności polityki rozwojowej) wartości centralnej. Sprzeczności w tym względzie ujawniają się na poziomie choćby DG ds. Handlu, który kieruje się jedynie zasadami liberalizmu rynkowego, czy DG ds. Rolnictwa, którego polityka nie ma nic wspólnego z idea sustainability (por. Storey, 2005; za: (Lightfoot and Burchell, 2005: 83).

W tym sensie ambiwalentne mogą wydać się konsekwentne dążenia przedstawicieli Północy do przekonania o potrzebie „włączenia się” Południa w proces globalizacji światowej gospodarki. Włączenia, które (w kontekście negocjowanych EPAs) w pełni ma dokonać się pod parasolem ochronnym zorientowanej pro-rozwojowo Unii Europejskiej. Liczne NGOs są jednak sceptyczne w przypisywaniu UE etycznych motywacji. Świadczą o tym rzadko przywoływane fakty. Przykładowo w 2002 roku podczas negocjacji w sprawie GATS, UE wystosowała prośbę o otwarcie poszczególnych rynków sektorowych na konkurencję firm z UE, do rządów 109 krajów. Owe prośby w większości inicjowane były przez ESF -Europejskie Forum Usług, będące grupą biznesowego lobby (por. Storey, 200; za: Corporate Europe Observatory, 2003). Choć informacje te nie zostały upublicznione, to z dokumentów uzyskanych przez World Development Movement (WDM, 2003) wynika, iż pośród owych 109 krajów, znajdowały się te, należące do grupy LDCs, w których przeważają mechanizmy pozarynkowe, niekorzystne dla potencjalnych eksporterów z UE, preferujące m.in. wytwórców lokalnych (por. Storey, 2005; za: WDM, 2003: 2). Jak informuje Światowy Ruch na rzecz Rozwoju, podczas spotkania WTO w Hong Kongu, UE dążyła do zobowiązania się krajów rozwijających się do liberalizacji 93 ze 163 podsektorów wewnątrz GATS (WDM, 2005). Czyni to działania UE co najmniej kontrowersyjnymi i nie pozwala porzucić pytania o tzw. drugie dno, sens i pobudki dla którego powstał dyskurs rozwojowy.

Inną kwestią pozostaje pytanie czy aby liczne programy rozwojowe mające miejsce zarówno na Północy, ale przede wszystkim na Południu nie przyczyniają się do podtrzymywania dominacji regionów bogatych także w sensie symbolicznym? O ile kampanie edukacyjne w krajach członkowskich UE poszerzają świadomość o biedzie na Południu i przez to mogą zwiększyć społeczną akceptację na wzrost udzielanej pomocy, istnieje obawa, że ich odpowiedniki w krajach Południa (wolontariaty, szkolenia kadr, doractwo) będą podtrzymywały relacje podporządkowania, w której jeden z aktorów dyktuje los drugiemu?

środa, 7 stycznia 2009

Developmentaryzm krytyczny cz.1

Developmentaryzm krytyczny

Polityka rozwojowa UE wpisuje się w szerszy kontekst relacji Północ-Południe, gdzie Wspólnota jako jeden z kluczowych aktorów na scenie światowej, aktywnie wpływa na kształt owych zależności. Jak wcześniej wykazałam, w ramach polityki rozwojowej UE podtrzymuje od początku swojego istnienia szczególne relacje z regionem AKP, w którym większość państw należy do grupy najmniej rozwiniętych.
Choć w skali globalnej ostatnie ćwierćwiecze odznaczyło się sukcesywną redukcją ubóstwa na świecie, odwrotna tendencja zanotowana została na kontynencie Afryki i pewnych rejonach Azji Centralnej i kilku innych miejscach, które razem stanowią 58 krajów zamieszkanych przez miliard ludzi . Ponieważ napotykane tam trudności geopolityczne, różnią się od tych pojawiających się gdzie indziej (trudne warunki klimatyczne plus tzw. pułapki, o czym dalej), wymagają one także opracowania innych strategii wyjścia z kryzysu. Paul Collier w swojej książce The Bottom Billion prezentuje syntetyczne i kompleksowe podejście do aktualnej kondycji krajów Trzeciego Świata. Uważa on, że kluczową kwestią w debacie na temat pomocy udzielanej krajom rozwijającym się jest zidentyfikowanie tych, w których rzeczywiście następują znamiona rozwoju (państwa wschodzące) i tych, którym grozi faktyczny regress. Te drugie, nazywa on krajami „dolnego miliarda” właśnie (the bottom billion), gdyż są to regiony zamieszkane przez około 1/6 populacji Ziemi (por. Collier, 2007, s. 10). Collier, jak wielu alterglobalistów, twierdzi, że globalizacja pogorszyła sytuację krajów najbiedniejszych, tłumacząc przy tym powody, z jakich utknęły one w biedzie. Ma to związek z ich specyficznym położeniem, które generuje tzw. pułapki. A należą do nich:
• Pułapka konfliktów- wojny domowe, przewroty wojskowe, które uniemożliwiają zarządzanie krajem i zapewnienie niezbędnej dla rozwoju stabilizacji.
• Pułapka zasobów naturalnych- nadmierna zależność od bogactw naturalnych, która hamuje rozwój innych gałęzi gospodarki i prowadzi do nieudolnego zarządzania, nadużyć i w konsekwencji rebelii.
• Pułapka złego sąsiedztwa i braku dostępu do morza- biedne kraje śródlądowe z równie ubogimi lub pogrążonymi w konflikcie sąsiadami nie mają szans „przebić się” do światowej gospodarki i pozostają odcięte od udziału w światowej wymanie.
• Nieudolne zarządzanie i zła polityka w niewielkim kraju potrafią niszczyć gospodarkę w bardzo krótkim czasie (por, Collier, 2002, s.:2-4)