Handel primo
Po irlandzkim referendum ratyfikacja Traktatu Lizbońskiego wydaje się niemal nieunikniona, a mimo to, dla większości europejskiej opinii publicznej przyszłe zmiany instytucjonalne UE pozostają zagadką. Nic dziwnego zatem, że także wiedza o wpływie tych reform na kształt stosunków UE – kraje rozwijające się, pozostaje na skrajnie niskim poziomie. Liczne organizacje zajmujące się rozwojem krajów Globalnego Południa alarmują – Traktat Lizboński zwiększa nacisk na proces liberalizacji handlu, który w wielu punktach stoi w sprzeczności z celami rozwojowymi UE i Milenijnymi Celami Rozwoju.
Podczas gdy Traktat Nicejski stanowił o powolnej i stopniowej integracji krajów rozwijających się ze światową gospodarką, tym razem w sekcji poświęconej współpracy rozwojowej, Traktat za główny cel uznaje redukcję ubóstwa, poprzez progresywną abolicję restrykcji w handlu międzynarodowym. Pominięcie sformułowań typu „powolna i stopniowa integracja” (ang. gradual) jest interpretowane jako ideologiczny zwrot w polityce Wspólnoty. Zwrot obserwowalny od momentu zastąpienia wieloletnich układów z Lome regulujących relację UE – kraje AKP, Konwencją z Cotonou oraz Umowami o Partnerstwie Gospodarczym (EPAs).
EPAs są jednym z najbardziej kontrowersyjnych tematów dotyczących europejskiej polityki rozwojowej. Ich negocjacje toczą się już niemal dziesięć lat pomiędzy KE a krajami Afryki, Karaibów i Pacyfiku. Założenia EPAs będące jednym z elementów zawartego między UE i 77 państwami AKP Porozumienia z Cotonou (2000r.) zostały już omówione w poprzednim wydaniu Ubóstwa.pl. Ten tekst poruszy natomiast kwestie spójności założeń EPAs z celami polityki dla rozwoju UE.
Porozumienie z Cotonou zastępujące trwające 25 lat kolejne Konwencje z Lome, miało na celu rewizję i modernizację relacji pomiędzy krajami AKP - EU i dostosowanie ich do zmieniających się warunków globalnych. Podkreślając zasady partnerstwa, dialogu oraz poszanowanie praw człowieka, porozumienie z Cotonou skupiło się na ułatwieniu krajom AKP integracji ze światowym rynkiem, poprzez zastosowanie szeregu regulacji uwzględniających ich trudną sytuację gospodarczo-polityczną. Gwałtowna liberalizacja miała okazać się receptą na systematyczny spadek i tak już bardzo ograniczonej wymiany handlowej między partnerami. Główna zmiana relacji UE - kraje AKP ustanowiona w Cotonou dotyczyła handlu, uznanego za główne narzędzie stymulujące rozwój. W umowie zawarty został obowiązek wprowadzenia zasady wzajemności w wymianie handlowej , która diametralnie zmienić miała relacje Północ-Południe, odchodząc od preferencyjnego podejścia UE do krajów rozwijających się, jakie gwarantowało Lome . Od teraz nie tylko UE zapewnić ma bezcłowy dostęp produktów z krajów AKP na swój rynek ale i vice-versa.
Ów zapis wzbudził najwięcej obaw wśród partnerów z Południa i wspierających ich organizacji z Północy (NGDOs). Przed rokiem członek PE David Martin (PSE) skierował do KE zapytanie o wpływ EPAs na bezpieczeństwo żywnościowe sygnatariuszy EPA skoro małe przedsiębiorstwa rolnicze automatycznie przestaną być poddawane ochronie (kwestia grupy Cariforum). Martin poddał także pod wątpliwość celowość wydatków poniesionych z budżetu EFR (ang. EDF) na sam proces negocjacyjny EPAs, zauważając, że kwoty te mogły być z powodzeniem przeznaczone bezpośrednio na realizacje celów rozwojowych.
EPAs generują dalsze wątpliwości. Choć wraz z liberalizacją wymiany na rynkach krajów rozwijających się, napływ tańszych towarów z UE będzie korzystny dla tamtejszych konsumentów, to realne i długofalowe zagrożenie stanowić będzie znaczny spadek dochodów państw, wynikający z utraty wpływów z opłat celnych. W krajach o słabo rozwiniętej o monokulturowej gospodarce, taryfy celne składają się na ok. 5-10% dochodów budżetowych (w Gambii, stanowią aż 20%). W praktyce, oznacza to - po pierwsze uszczuplenie budżetu państwa i ograniczenie wydatków publicznych na takie sektory jak ochrona zdrowia czy edukacja. Po drugie - zwiększenie zależności kraju od udzielających pomocy pieniężnej międzynarodowych instytucji finansowych, jak MFW, bez których pomocy, finansowanie rozwoju i usług publicznych na dłuższą metę stanie się niemożliwe.
UE, która z jednej strony zachęca kraje rozwijające się do otwarcia swych gospodarek, ale z drugiej cały czas stosuje dopłaty do towarów rolniczych chroniąc w ten sposób swój rynek i jednocześnie uniemożliwiając zaistnienie na nim producentom z krajów rozwijających się, musi liczyć się z oskarżeniami o nieszczerość intencji.
Zarzuty, iż głównym celem EPAs jest usprawnienie wymiany międzynarodowej i handel jako wartość per se były konsekwentnie odpierane przez przedstawicieli KE. Wydaje się jednak, że coś jest na rzeczy, skoro w procesie negocjacyjnym EPAs po stronie UE występują jedynie eksperci z dziedziny handlu, (brak zaś specjalistów od polityki rozwojowej). Liberalizacja międzynarodowej wymiany i zwiększenie exportu unijnych produktów na rynki AKP, wysunęły się na pierwszy plan. Dodatkowo, jak dowodzi World Development Movement KE pod naciskiem biznesowych lobby (m.in. ESF -Europejskiego Forum Usług) idzie dalej, żądając od partnerów z Południa nie tylko zniesienia ceł, ale także zaadoptowania przez te państwa całościowej polityki polegającej m.in. na: ograniczeniu kontroli rządu nad inwestycjami zagranicznymi, liberalizacji sektora publicznego (np. sektor wodny, kanalizacji), czy całego sektora usług. W praktyce oznacza to zapewnienie europejskim firmom wejście na regionalne rynki na warunkach nie gorszych niż mają podmioty lokalne, a także zakaz faworyzacji producentów lokalnych. Nie trudno domyśleć się, że konkurencja lokalnych przedsiębiorców z wielkimi korporacjami międzynarodowymi, jak np. SUEZ, Vevendi, jest z góry skazana na porażkę. (wiecej wkrótce na Ubostwo.pl)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz