środa, 21 stycznia 2009

Developmentaryzm krytyczny cz.2. Problem z liberalizacją ACP

Omawiając ustalenia zapisane w traktacie lizbońskim, a także główne postulaty porozumienia z Cotonou oraz cele EPAs, wskazywałam, iż w polityce rozwojowej Unii można zaobserwować wyraźną tendencję do zwiększenia liberalizacji handlu. Fakt ten budzi wiele niepokojów, m.in. obawę przed bankructwem wytwórców z krajów rozwijających się w konfrontacji z producentami wywodzących się z krajów UE. To na tym obszarze rodzi się najwięcej niedomówień, sporów i pytań. Jak przekonuje Paul Collier liberalizacja handlu z krajami najuboższymi (w tym interesujących mnie relacji UE-AKP) wcale nie musi być niebezpieczna, jeśli wypełni się określone warunki. Właściwie Collier idzie dalej. Mówiąc o potrzebie udzielenia pomocy rozwojowej, twierdzi, że musi towarzyszyć jej liberalizacja relacji handlowych. W innym przypadku sama pomoc może przyczynić się do zwiększenia ubóstwa w krajach “dolnego miliarda”. Oto jego wytłumaczenie. Pomoc – czyli kwoty pieniężne dostarczane w dolarach i euro, powinny być przeznaczane jedynie na import produktów. Jeśli rząd danego kraju zdecydowałby się przeznaczyć otrzymaną pomoc wewnątrz kraju, np. na szkolnictwo – musiałby sprzedać obcą walutę i wymienić ją na lokalny pieniądz, który ulegnie gwałtownej aprecjacji. W przypadku gdy import jest zakazany, bądź też nałożone jest nań wysokie cło, popyt na obcą walutę będzie niski, zatem wartość obcej waluty mała, a i możliwość finansowania programów wewnątrz kraju odpowiednio mniejsza. Ponadto straty odczują eksporterzy, którzy ponoszą straty wraz ze wzmocnieniem się kursu waluty krajowej” (Collier, 2007, s. 162). Dodatkowa pomoc zawsze zwiększa podaż importu, dlatego dla utrzymania równowagi i ochronienia eksporterów niezbędny jest popyt na produkty importowane na zbliżonym poziomie. Można to osiągnąć właśnie poprzez liberalizację w handlu, gdzie redukcja poziomu taryf importowych może odegrać czynnik stymulujący popyt na towary zagraniczne, co pozwala zachować walutę krajową na stałym poziomie (Collier, 2007 s. 163).

Ponieważ globalizacja wywołała negatywne skutki na sytuację krajów dolnego miliarda, wg. Colliera należy zrobić wszystko, aby państwa te mogły w końcu odnieść wymierne korzyści z procesu globalizacji. Niezbędny jest do tego trwały i stabilny rozwój gospodarek, którego podstawą może być dywersyfikacja eksportu19 krajów najuboższych, szczególnie gdy sukcesy odnoszą wielkie gospodarki Chin, Brazyli i Indii.

Ucieczka kapitału stała się łatwiejsza wraz z większą integracją rynków finansowych na świecie, a z powiększającą się luką między bogatymi-biednym regionami świata, emigracja stała się opcją bardziej atrakcyjną i realną, zważywszy na istnienie coraz większych diaspor obywateli „dolnego milarda” w krajach zachodnich, co w praktyce oznacza masowy drenaż muzgów. Dlatego kraje, którym nawet chwilowo uda się odbić od dna i zbudować podstawy wzrostu gospodarczego, nie mają dzisiaj szans na utrzymanie zwyżkowego trendu. Nie są w stanie konkurować z krajami, którym udało się wkroczyć na ścieżkę rozwoju, nawet 20 lat temu (por. Collier, s.121). Chwilowy wzrost wskaźników ekonomicznych, nie jest bowiem w stanie zapewnić długofalowego rozwoju społecznego (po. Gonzales). Dlatego kluczowym krokiem na drodze do dywersyfikacji eksportu w krajach “dolnego miliarda” jest ochrona przed Azją. Kraje najbiedniejsze zamiast skupiać się na eksporcie swoich najcenniejszych zasobów naturalnych, powinny, śladami Azji zacząć eksportować produkty i usługi produkowane i przetwarzane na miejscu. Oznaczałoby to, ze bogate kraje płaciłyby tyle samo za te same dobra pochodzące z krajów najsłabiej rozwiniętych co i z Azji. Preferencyjne traktowanie tych drugich względem Azji, jest wg Colliera nie tylko pożądane ale konieczne (ibidem, s. 167). I nie oznacza to wcale nakładania na kraje rozwijającej się Azji dodatkowych taryf celnych, lecz o ich likwidacje w stosunku do tych samych produktów pochodzących z krajów „dolnego miliarda” (ibidem).

Choć takie rozwiązanie wydaje się kontrowersyjne, Collier nie tylko twierdzi, że jest ono niezbędne, ale moralnie słuszne i podaje przykłady stosowania już podobnych praktyk. Należą do nich m.in. unijna inicjatywa Everything But Arms (EBA)20, amerykański US African Growth and Opportunity Avt (AGOA) czy obietnica rządów najbogatszych krajów OECD z na otworzenie swoich rynków dla LDCs (Singapur, Grudzień 2005). Regulacja "EBA (Everything But Arms) Regulation” została przyjęta przez Radę w lutym 2001 (Regulation (EC) 416/2001), a następnie inkorporowana do systemu preferencji handlowych GSP (General System of Preferences), gwarantując bezcłowy i nielimitowany dostęp na import wszystkich produktów z krajów LDC, z pominięciem broni i uzbrojenia. I choć inicjatywy te są z założenia dobre, to zawodzą przy ich egzekucji (...).

Przywołując stanowisko Paula Colliera, pragnęłam nie tylko zaprezentować jego, jak uważam ciekawe i ważne stanowisko w dyskursie rozwojowym, ale przede wszystkim starałam się wykorzystać jego spostrzeżenia, analizując politykę rozwojową Unii. Collier uważa liberalizację handlu za niezbędną w celu włączenia krajów dolnego miliarda do gospodarki światowej. Jak pisałam wcześniej UE w tekście porozumienia z Cotonou oraz w zapisach traktatu lizbońskiego, zdecydowanie obrała kurs na liberalizacje tychże relacji. Naiwne byłoby jednak wnioskować z tego, że kurs został wybrany poprawnie. Bo przecież Collier mówi o ochronie rynków krajów z zapadającymi się gospodarkami przed konkurencją z innymi rozwijającymi się krajami, a decyzje w tej sprawie mogą zapaść tylko wewnątrz WTO, a w tym względzie Unia nie wykazuje zbyt dużej aktywności. Ponadto naciski UE na liberalizację rynków dóbr i usług w krajach AKP i włączenie do negocjacji tzw. „kwestii Singapurskich” zakończyły się relatywnym fiaskiem negocjacji umów o EPA. Jak do tej pory jedyne grupowe porozumienie zostało podpisane z grupą Cariforum (w październiku 2008) natomiast z resztą państw podpisano porozumienia przejściowe. Tym samym, wyraźnie została w ten sposób złamana jedna z dwóch zasad leżących u podstaw Cotonou: idea integracji regionalnej krajów AKP.

1 komentarz:

Adik pisze...

Handel międzynarodowy ma swoje regulacje oczywiście i tu też warto szukać pomocy. Mnie akurat interesował export ukraina, tu nasza firma znalazła sporą szanse